Miś PAARuś i orkiestra
Miś PAARuś i orkiestra
Witajcie Kochani w magicznym świecie Misia PAARusia. Świecie pełnym przygód i niespodzianek. Jak zapewne już wiecie nasz Miś ma wielkie marzenie, aby nauczyć się pływać. Pragnienie to jest tak duże, że aby je spełnić, PAARuś wyruszył w długą podróż. Chce znaleźć instruktora pływania, który pokaże mu jak pływać żabką, kraulem czy motylkiem. Póki co jednak po drodze nasz przyjaciel poznaje inne wspaniałe zwierzątka, z którymi nawiązuje przyjaźnie i przeżywa smutki i radości.
Ostatnim razem pożegnaliśmy Misia, gdy na łączce nieopodal zobaczył zbiegowisko różnych zwierzątek, które debatowało ze sobą o czymś. PAARuś jest z natury trochę ciekawski, toteż zainteresował się tym, o czym zwierzątka tak rozmawiają i szybko tam podszedł. Na łączce były i wróbelki, wilgi, liski, jeżyki, zajączki i para małych borsuków.
– Dzień dobry, mam na imię PAARuś i bardzo jestem ciekaw, co takiego ciekawego robicie?
– Hej, hej PAARusiu ja mam na imię Olisia – zawołała śpiewnie mała wilga – my tu tworzymy Pierwszą Państwową Orkiestrę Leśną o nazwie „Tra-la-la”! Tylko mamy kłopot z instrumentami. Jakoś nie przychodzi nam do głowy, na czym moglibyśmy grać.
– No to rzeczywiście kłopot, bo w lesie trudno o prawdziwe instrumenty, ale zaraz coś wymyślimy! – odparł Miś, jak zawsze chętny do pomocy.
Zaczął więc rozważać z resztą zwierzątek możliwości instrumentalne i muzyczne. Z ptaszkami nie było problemu, bo one miały już swoje naturalne instrumenty – czyli piękne głosy. PAARuś wymyślił, żeby dwa borsuki wzięły do łapek dwa patyki, z czego jeden z borsuków miał stukać jednym o drugi, a drugi borsuczek miał trzeć w górę i w dół jeden o drugi, tak aby powstały dwa zupełnie inne dźwięki. Liskom zostały wręczone małe kubeczki, w które Miś nasypał po kilka kamyczków. Gdy się potrząsało kubeczkami, brzmiały one zupełnie jak grzechotka. Jeżyk dostał słoiczek, w który uderzał delikatnie łyżeczką. Takim sposobem po jakimś czasie wszyscy mieli już swoje baaardzo oryginalne instrumenciki.
– A Ty PAAARusiu?! Jeszcze Ty nie masz żadnego instrumentu – zaniepokoiła się wilga Olisia.
– Ja swój instrument, tak jak Ty, mam zawsze ze sobą. To mój brzuszek! Od tych przygotowań zrobił pusty, bo zgłodniałem, więc jak się po nim poklepię, będzie brzmiał jak najlepszy bębenek! – na świadectwo swoich słów, Miś poklepał się po swoim dużym brzuszku i wszyscy usłyszeli głośne: bam, bam, bam! Rozśmieszyło to całą orkiestrę „Tra-la-la”.
Po takich przygotowaniach postanowili dać swój pierwszy koncert. Zaprosili na polankę resztę leśnych zwierzątek i zaczęli grać, śpiewać i bębnić w brzuszki. Wszystkim występ bardzo się spodobał i brawa mieszały się z radosnym śmiechem.
Po koncercie jednak PAARuś zaczął się żegnać z resztą orkiestry. Zespół „Tra-la-la” obiecał, że zawsze będzie w nim miejsce dla najlepszego leśnego bębniarza PAARusia. Ucieszyło to bardzo Misia, więc obiecał, że jeszcze do nich wróci, jak już będzie umiał pływać. Potem Miś pomachał reszcie orkiestry „Tra-la-la” i ruszył w dalszą drogę.
Szedł więc tak i szedł, i myślał, że wyobraźnia to wspaniała moc, która pozwala przemienić patyki, kubeczki i kamyczki, a nawet brzuszek, we wspaniałe instrumenty i że tak naprawdę to wystarczy bardzo chcieć i mieć przyjaciół, którzy Ci pomogą, żeby zrobić to, co się sobie wymarzyło. Był pełen nadziei i podekscytowany do tego stopnia, że nawet nie poczuł, że wokół zaczęły się roznosić jakieś wspaniałe zapachy. Skąd one pochodziły, dowiecie się już wkrótce.
Zapraszamy do śledzenia naszego fanpage’a!
www.facebook.com/polskaakademiaaktywnegorozwoju