Miś PAARuś i płaczliwa kózka
Miś PAARuś i płaczliwa kózka
Tęskniliście za naszym kochanym przyjacielem PAARusiem? Bo on za Wami bardzo! Na pewno już dobrze wiecie, dlaczego Miś opuścił swoją chatkę? Dla tych jednak, co nie wiedzą, tylko przypomnimy, że uczynił to po to, by znaleźć nauczyciela pływania i spełnić swoje wielkie marzenie o pozostaniu dobrym pływakiem. W wyobraźni Miś już widział siebie pływającego w jeziorze to żabką, to kraulem, a może i nawet delfinem…
Wracając jednak do jego podróży, to ostatnio pozostawiliśmy go, gdy nieopodal usłyszał jakiś donośny płacz. PAARuś był bardzo wrażliwym na nieszczęścia innych Misiem, więc szybko pobiegł w tamtym kierunku. Gdy dotarł na miejsce, ujrzał płaczliwą kózkę. Wielkie łzy płynęły z jej ślicznych dużych oczu, aż żal Misiowi serce rozrywał.
– Dzień dobry kózko? Co ci się stało? Czemu tak płaczesz? – zapytał PAARuś i jakież było jego zdziwienie, gdy w odpowiedzi usłyszał:
– Bo mamusia nie pozwala mi zjeść lodów! – odpowiedziała kózka o ślicznym imieniu Molunia.
– Ojej to znaczy, że nic Cię nie boli, ani nic złego Ci się nie stało i płaczesz tylko dlatego, że nie możesz zjeść lodów? – zapytał Miś.
– Tak. Mam nadzieję, że jak będę płakać odpowiednio długo, to mamusi serce zmięknie i pozwoli mi na drugi deserek.
PAARuś nigdy wcześniej nie słyszał o tak złym zachowaniu, żeby na rodzicach coś płaczem wymuszać. Zastanowił się, co może zrobić, żeby zmienić zachowanie Moluni.
– Wiesz co Moluniu, ta sytuacja przypomina mi jedną historię z inną kózką, która tak samo, jak Ty dużo płakała, jak tylko coś chciała.
– Tak? – zapytała Molunia, wciąż pochlipując.
– Była tak płaczliwa, że w końcu i rodzice i przyjaciele przestali na ten płacz reagować, bo wiedzieli, że związane to było z kolejną zachcianką płaczliwej kózki — kontynuował opowieść PAARuś — Pewnego dnia, płaczliwa kózka wybrała się na samotny spacer, bo już nikt ze względu na jej płacz nie chciał z nią przebywać i podczas tego spaceru potknęła się i złamała nóżkę. Zaczęła płakać z bólu, ale nikt nie reagował, bo myślał, że to jej kolejna zachcianka. Kózka była strasznie przestraszona, że tak już zostanie w lesie ze złamaną nóżką…
– I co, i co? – zapytała Molunia przejęta opowieścią.
– W końcu jej mamusia, która ją bardzo kochała, przyszła jednak sprawdzić co się stało. Kózka była tak jej wdzięczna, że obiecała, że już nigdy nie będzie płakała bez ważnego powodu i przeprosiła rodziców i przyjaciół za złe zachowanie.
– O jejciu! Nie pomyślałam o tym! W końcu te lody nie są warte takiego płaczu… Pójdę szybko przeprosić rodziców i też nie będę już płakać z byle powodu. Dziękuję Misiu!
PAARuś ucieszył się, że Molunia zrozumiała swoje złe postępowanie. Pożegnał się więc z kózką, która pobiegła do domku, a sam ruszył w dalszą drogę. Szedł i szedł, i myślał, że jednak nie dobrze jest płakać nad każdym głupstwem, bo to zupełnie nic nie daje. Podróżował dalej, przemierzając kolejne zakątki lasu, gdy nagle usłyszał czyjś bardzo poirytowany głos:
– Gdzie one są???
O tym jednak kto i czego szukał, dowiecie się już wkrótce!
Zapraszamy do śledzenia naszego fanpage’a!
www.facebook.com/polskaakademiaaktywnegorozwoju