Miś PAARuś i wróbelek
Miś PAARuś i wróbelek
Nasz Miś wita Was ponownie! Pewnie już się stęskniliście za puchatym przyjacielem i jego przygodami? No to nie czekajmy dłużej i sprawdźmy, co ciekawego wydarzyło się tym razem w życiu Misia.
Ostatnio zostawiliśmy go, gdy obiecał sobie zabrać się za siebie i trochę poćwiczyć, ponieważ na smakołykach babuni trochę mu się za bardzo brzusio powiększył. Przecież musiał mieć siłę na dalszą podróż, a razem z większym brzusiem spadła jego kondycja.
Wstał więc nasz Miś rano z silnym postanowieniem, by trochę pobiegać. Babcia przywitała go pyszniutkimi naleśniczkami z miodkiem. PAARuś zjadł kilka i zrobił się jakiś taki ciężki i ospały, że postanowił chwilkę odpocząć. Na drugi dzień sytuacja się powtórzyła, po śniadanku nagle ważniejsza dla Misia była zabawa z okolicznymi zwierzątkami niż bieganie. Trzeciego dnia, gdy PAARuś był bliski, żeby znów przełożyć swój trening, Babica zmartwiona powiedziała:
– PAARusiu, niedobrze jest tak odkładać zaplanowanych postanowień. Znałam kiedyś małego wróbelka, który odkładał tak ciągle naukę latania. Codziennie mamusia go prosiła, żeby zaczął ćwiczyć, ale on w tym czasie wolał się objadać. W końcu jak któregoś dnia pozazdrościł innym wróbelkom pięknych lotów, okazało się, że przytył tak bardzo, że był za ciężki na to by wznieść się choćby na centymetr.
– I co? Został na zawsze w swoim gniazdku? – zapytał zatroskany Miś.
– No nie. Tak źle nie było na szczęście, ale potrzeba było dużo wysiłku i ćwiczeń, aby wróbelek nabrał formy na tyle, by zacząć naukę latania. W tym czasie jego przyjaciele latali już daleko, poznawali nowe rzeczy, odkrywali świat. Pewnych rzeczy wróbelek nigdy nie nadrobił… – powiedziała zasmucona babcia.
– Ojej, jakie to smutne. Nie ma co tracić czasu! – mówiąc to, PAARuś wyszedł z chatki i zaczął truchcikiem biec przed siebie.
Na początku szło mu niezbyt dobrze. Co chwilę dostawał zadyszki i musiał przystawać, ale nie poddał się. Nie chciał później żałować swego lenistwa jak wróbelek. PAARuś wiedział doskonale, że potrzebuje sił i krzepy, aby wkrótce wyruszyć w dalszą podróż w poszukiwaniu nauczyciela pływania. Po kilku tygodniach miał już kondycję jak dawniej. Spakował więc swój plecaczek, pożegnał się ze swoją ukochaną Babcią i ruszył w dalszą podróż.
Szedł i szedł, i szedł, i myślał, że o mały włos a by sobie odpuścił największe marzenie. Wygodnie mu było siedzieć u Babci i objadać się smakołykami, ale świat stał przed nim otworem i szkoda było czasu na leniuchowanie! Był tak podekscytowany, że nawet nie zauważył, gdy spadł na niego pierwszy wiosenny ciepły deszczyk, a przed nim ukazało się coś naprawdę magicznego… Co to jednak było, dowiecie się już wkrótce!
Zapraszamy do śledzenia naszego fanpage’a!
www.facebook.com/polskaakademiaaktywnegorozwoju