Miś PAARuś i przeziębienie
Miś PAARuś i przeziębienie
Znów spotykamy się w świecie naszego ukochanego PAARusia. Misia o dużym serduszku i równie dużym marzeniu, aby nauczyć się pływać. Właśnie po to, by to marzenie spełnić, nasz przyjaciel wyruszył w podróż, w poszukiwaniu nauczyciela pływania. Po drodze napotyka dużo leśnych zwierzątek, z którymi się zaprzyjaźnia i często bardzo im pomaga.
Tym razem PAARuś wśród leśnej ciszy usłyszał głośne kichnięcie. Zdziwiony i zaciekawiony ruszył w tamtym kierunku. Ku swojemu wielkiemu zdziwieniu zobaczył małego Łosia leżącego pomiędzy leśnymi chaszczami i przykrytego kołderką.
– Dzień dobry Łosiu! Co Ci się stało? Nie wyglądasz najlepiej… – powiedział zmartwiony Miś.
– Dzień dobry mam na imię Jacko i Pan doktor powiedział, że jestem przeziębiony i muszę leżeć. Smutno mi trochę, bo rodzice musieli iść do pracy, a przyjaciele do leśnego przedszkola a ja tu zostałem sam – powiedział smutno Jacko.
– Ojej a co się takiego stało, że złapałeś to przeziębienie?
– Kilka dni temu padał śnieg. Poszedłem się bawić z kolegami i mimo że mamusia mnie prosiła, nie założyłem czapeczki i szaliczka. Trochę zmarzłem, a jak wróciłem do domu, poczułem się źle i zacząłem kichać – i jakby na potwierdzenie tych słów Łoś kichnął głośno.
– Jej, to niedobrze w takim razie, że nie posłuchałeś mamusi.\
– Tak, wiem. Mam nauczkę i już zawsze będę jej słuchał.
– Tymczasem może posiedzę w takim razie z Tobą, póki nie wrócą Twoi rodzice i dotrzymam Ci towarzystwa? – zapytał zatroskany PAARuś.
– Byłoby wspaniale! – powiedział zachrypniętym głosem Łoś Jacko.
Miś został więc z cierpiącym na przeziębienie Łosiem Jacko. Zrobił mu pysznej herbatki z miodkiem z własnych zapasów, poczytał książeczki i podawał chusteczki po kolejnych kichnięciach. Spędzili razem miło czas. Później wrócili rodzice Jacko i mamusia poczęstowała PAARUsia ciepłą zupką. Miś został na noc u gościnnej rodzinki Łosiów.
Na drugi dzień okazało się, że Jacko jest już całkiem zdrowy. Postanowili wyjść na krótki spacer, ale tym razem Jacko posłusznie ubrał szaliczek i czapeczkę, ponieważ takie przeziębienie to jednak nic fajnego.
Po południu Miś wyruszył w dalszą drogę. Szedł i szedł, i myślał, że to jednak mądrze słuchać się rodziców, żeby później nie musieć leżeć zasmarkanym w łóżeczku. Podróżował tak dalej, zatopiony w swoich myślach, gdy nagle poczuł, że coś wskoczyło na jego głowę. Co to jednak było, dowiecie się już w kolejnej odsłonie jego przygód!
Zapraszamy do śledzenia naszego fanpage’a!
www.facebook.com/polskaakademiaaktywnegorozwoju